Często wykorzystywany argument. Słyszę go aż za często.
A teraz Ci coś powiem, co może Ciebie zaskoczyć.
Wiesz, że wiara często nie jest kwestią wyboru? Ja nie wierzę, bo mi coś podpowiada, że nie powinienem polegać na czymś, czego istnienie nie jest potwierdzone w żaden racjonalny sposób (i w tym momencie kółko się zamyka i cała sprawa się plącze, gdyż tłumacząc to na prostsze -> "nie wierzę, bo nie wierzę". Ale nie potrafię znaleźć sensowniejszego uzasadnienia.) Czy w takim razie oczekujesz ode mnie, że nagle zacznę traktować 'Jego' za istniejącego, i że ta wiara będzie prawdziwa? W moim przypadku byłoby to trudne.
Teraz przedstawię równie często używany argument ateistów.
Wiadomo, że Bóg jest miłosierny, wszechwiedzący, wszechmocny i wszyscy ludzie są wobec niego równi. W takim razie, gdy tworzył ludzi, doskonale wiedział, że będą tacy, którzy nie będą w 'Niego' wierzyć (w końcu jest wszechwiedzący -> wie wszystko). Według kościoła rzymsko-katolickiego, wszyscy, którzy nie wierzą w Boga zostaną potępieni i zesłani do miejsca gdzie jest nazbyt ciepło, a istoty śmiertelne żyją tam całą wieczność w cierpieniu. I teraz ... gdzie ta cała równość ludzi w oczach Boga, skoro z góry skazał co niektórych na potępienie?
Zapewne ktoś (jeśli komuś będzie się chciało) wspomni coś o wolnej woli, która została nadana człowiekowi. Ale nie chcę wyprzedzać faktów :].
Od razu na myśl przychodzi mi kwestia samego pojęcia 'wiary', ale nie jestem w humorze żeby prowadzić monolog na ten temat.
BTW - niezły refresh, bo o topicu już dawno zapomniałem
.